kontakt@odlotowa-mama.pl

05.06.22

Droga rozwidla się w lesie, a ja…*

Ja gdybym znalazła się teraz w tym lesie, to pewnie bym się zgubiła, albo rozważała wszystkie za i przeciw, w którą stronę powinnam iść, może posłuchałabym podszeptów intuicji, bo na podszept zmysłu orientacji raczej nie mam co liczyć (jeśli czytasz mój blog, to wiesz, że u mnie jest on w wersji mini mini, albo  jeszcze mniej…) No więc, żeby nie zgubić wątku 😉 Dzieci tak nie mają! Dla nich ten las jest jak u Bonda – sky is the limit, no i oczywiście Mission Impossible! I tylko ja jestem czasem wstrząśnięta i (nie)zmieszana ich kolejnymi pomysłami…

… zatrzymuję się i słucham ptaków (Alicja)

… włażę na drzewo i patrzę, co jest dalej. Na końcu jednej ścieżki widzę wodospad…(Kuba) 

…  patrzę na wiewiórkę, która zjada orzeszek (Asia)

Każde z nich pójdzie kiedyś w swoją stronę, ze swoim plecaczkiem, tobołkiem (żeby było bardziej bajkowo). Będą spełniać swoje marzenia, realizować cele, przeżywać przygody. Spotkają różnych ludzi na swojej drodze, oby dobrych.

Mają w sobie ogromną ciekawość świata, otwartość i  radość. Potrafią zachwycić się byle drobnostką. Z całego serca życzę im, by z taką postawą szli przez życie. Z zachwytem i uważnością, bo lubią ptaki;  z odwagą , by wejść na drzewo i patrzeć “co dalej” i beztroską, kiedy akurat spotykasz wiewiórkę z orzeszkiem!

Ten las, to oczywiście dzieciństwo. Tu nie ma udawania- jak coś śmierdzi, to po prostu śmierdzi, zatykają nos, robią jedną ze swoich min pt. ohyda, a min mają cały repertuar- w zależności od okazji (pisałam o tym TU) Jest szczerość- prawdziwa i do bólu, a do tego ciekawość świata. Których nie powstrzymasz, więc pąsowiejesz, gdy w autobusie słyszysz mało dyskretne “Mamusiu, a dlaczego ten pan ma tyle kolczyków na twarzy?”

W tym ich lesie nie ma zamartwiania się o  to co będzie, co ktoś pomyśli, co ludzie powiedzą, nie ma rozkminiania, rozpamiętywania tego, co było wczoraj, ba! Tego co było 7 minut temu! Nie ma na to czasu! Są klocki/kredki/naleśniki/wspólna zabawa… TU i TERAZ!

Patrzę  czasem na nich tak pochłoniętych, skupionych, zaangażowanych, bo akurat budują, ścigają się, tworzą dzieło życia, biją kolejny rekord na wysokość wieży, no i aż żal przerywać czymś tak banalnym jak obiad 😉

Z marzeniami często lecą jeszcze dalej niż ten las, polana… to jest już przestrzeń kosmiczna! Niesamowite to jest, naprawdę! W tym wszystkim nie ma kompleksów o bycie za grubą, za chudą, zbyt szczerbatą, nie ma porównywania się… 

Jest za to akceptacja – tak, noszę aparat  ortodontyczny! Był ząb, nie ma zęba. Aaaa, czyli tak wyglądam, jeśli obetnę sobie grzywkę. Moje dziewczynki już to przetestowały. 

Są też luz i beztroska, nad którymi czasem czuwam, to tak ze względów bezpieczeństwa, by wymagać i mówić “Nie z miłości”*, uczyć odpowiedzialności, zasad savoir vivre, czystości i higieny. By moment wyjścia z lasu i wejścia w dorosłość, jakakolwiek będzie… mają jeszcze czas, był po prostu dobry. By w tym ich tobołku znalazły się wartości, które wskażą drogę na kolejnych rozwidleniach. By ten tobołek nie ciążył przekonaniami, że “muszę”, “wypada”, “powinno być”.

A póki co, mogą sobie w tym lesie buszować, niech się pobrudzą, niech będą szczęśliwi! Bo pobyt w tym lesie jest wspaniałym czasem, a bycie rodzicem, daje szansę, by odnaleźć ścieżki swojego dzieciństwa na nowo, bo już pewnie zarosły tu i ówdzie. By od czasu do czasu pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa, kreatywności i dziecięcej radości z byciem tu i teraz i skupieniu się na tym, co naprawdę w życiu ważne. 

*R. Brett, Mów własnym głosem, Kraków 2018.

*J. Juul, “Nie” z miłości. Mądrzy rodzice – silne dzieci, Warszawa 2011.

Kontakt z Odlotową mamą

Karolina Choszcz

604 414 216

    newsletter

    Chcesz być na bieżąco?

    Copyrights 2021 odlotowa-mama.pl
    Realizacja strony internetowej: StudioGO.pl