kontakt@odlotowa-mama.pl

15.05.22

Usiądźmy na chwilę i podziękujmy Bogu, że pająki nie latają!*

Czy wiesz, że kiedyś chciałam być funkcjonariuszem straży granicznej? Przeszłam nawet różnego rodzaju testy, badania wariografem itd. Może teraz nie pisałbym bloga, nie nagrywałabym podcastu i pewnie wiele rzeczy wyglądałoby zupełnie inaczej. Kiedyś chciałam też być śpiewaczką, tancerką, kontrolerem lotów … Jaką wtedy byłabym mamą?

I nie ma co się zastanawiać, co by było gdyby! Zatem usiądźmy na chwilę i podziękujmy Bogu, że pająki nie latają! Ha! Mam Cię 😉 Zaskoczona? Od straży granicznej, przez macierzyństwo do pająków? Ano tak!

Po pierwsze- zatrzymaj się. Być może rozpamiętujesz, rozkminiasz, analizujesz, tworzysz w głowie scenariusze, wizje tego co by było gdyby…

Gdybyś była mamą idealną, doskonałą i perfekcyjną… Czyli jaką?

Gdybyś była boginią spokoju, oazą cierpliwości i świątynią uważności;

Gdybyś, niczym mama z sitcomu albo reklamy- z luzem, wdziękiem i gracją ZAWSZE radziła sobie w KAŻDEJ sytuacji, oczywiście z hollywoodzkim uśmiechem i energetyczną piosenką w tle. 

No więc tak, może i stałabym teraz na straży wschodniej granicy (w puszczy, gdzie jest pełno pająków), albo siedziała w wieży kontroli lotów (tam pająków pewnie mniej)… Być może śpiewałabym arie, wirowałabym w tańcu. Mając tak inne doświadczenia, przeżycia, priorytety, pewnie wtedy realizowałabym swoje macierzyństwo jeszcze inaczej.

A mieszkam na kaszubskiej wsi (pająki owszem są),  całkiem niedaleko jest też lotnisko. Właśnie skończyłam przygotowywać się do konferencji i webinaru. Zrobiłam sobie też przerwę na kawę. Wyjątkowo w towarzystwie Ali, która została w domu, bo jest chora. Zatem obie w dresach, z wdziękiem, gracją i na luzie – usiadłyśmy, ja z kawą, Ala z herbatą, ortografią i termometrem pod pachą.  

Centrum dowodzenia, to kuchnia, w której NIE ZAWSZE sobie radzę, ale mimo to uśmiecham się do moich latających tu i ówdzie dzieci, no i trochę kontroluję te ich loty, by nie doszło do turbulencji, kolizji, by założyli kapcie, umyli ręce, odrobili zadanie domowe. Przydaje się do tego głos i dobra przepona. (6 lat śpiewałam jednak w chórze) Nie są to arie, a raczej często powtarzany refren energetycznych piosenek, by działać i robić swoje we właściwym tempie. 

I tak właśnie realizuję swoje nieidealne, nieperfekcyjne, wymarzone macierzyństwo, stojąc na straży koszmarów, plam, chaosu, alergii, a czasem granic możliwości i cierpliwości. I nie zastanawiam się, co by było gdyby. Jak już mam przerwę, która jest ważna, bo koncentracja spada, dotlenić się trzeba i kości rozprostować, to takie 10 minut, (na kawę, spacer z psem) jest odprężeniem, oddechem, wdzięcznością za kawę z Alicją, no szkoda, że jest chora, ale cóż… Damy radę! Bo choć nie chciałam być ani lekarzem, ani farmaceutą, to jednak i na tym polu (do pewnego momentu) się sprawdzam, dawkując odpowiednie specyfiki. Za to też jestem wdzięczna… tak po prostu, nawet za chwilami nudną codzienność, no i oczywiście za to, że pająki nie latają! 

Za mnóstwo rzeczy można być wdzięcznym i z entuzjazmem celebrować swoje macierzyństwo, które być może nie jest idealne, perfekcyjne. Pozwól, by było Twoje i zaufaj, że wszystko jest tak, jak miało być… że jest odlotowo!

A stewardessą też chciałam być. Mniej więcej od czwartej klasy szkoły podstawowej. No i mamą… Mamą też chciałam być. 

*Kalendarz kukartka

Kontakt z Odlotową mamą

Karolina Choszcz

604 414 216

    newsletter

    Chcesz być na bieżąco?

    Copyrights 2021 odlotowa-mama.pl
    Realizacja strony internetowej: StudioGO.pl