Znasz mnie już trochę, bo “wiele kaw razem wypiłyśmy”, zatem masz również świadomość moich ogrodowych słabości i “zdolności”, co do których, ja sama mam ogromny dystans.
A że dziś Dzień Roślin Doniczkowych i Dzień Niezapominajki, to trochę z przymrużeniem oka 😉 (bo majowe słonko przygrzewa coraz mocniej), zapraszam Cię na kawę w ogrodzie.
Bo to akurat uwielbiam- spacery po parkach, palmiarniach, ogrodach botanicznych, szkółkach ogrodowych, tak żeby…. popatrzeć i to najlepiej z daleka 😉
Już wiele razy udowodniłam, że im ja dalej- tym rośliny lepiej się mają. Nie jestem typem działkowca, nie będę ogrodniczką roku, nie kręci mnie grzebanie w ziemi, nawożenie, opryski, co, kiedy, gdzie, obok czego posadzić, jak przyciąć.
Najważniejsze, że się uzupełniamy. Są tacy, co to im w ogrodzie wyrośnie wszystko… od akacji po zawilce, a nawet żywopłoty wszelakie 😉 Gdzieś tam w środku tego ogrodniczego alfabetu jest rabarbar i tu wkraczam ja… robię drożdżówkę, która też wyrasta, pięknie pachnie i którą wszyscy jedzą ze smakiem i po której znikają nawet okruszki 😉
Największymi fanami i pożeraczami tych okruszków są moje dzieci, które całe szczęście nie rosną w doniczkach i ich hodowla idzie mi lepiej. Też rosną jak na drożdżach 😉
I dziś właśnie o macierzyństwie, które paradoksalnie z hodowlą, uprawą ma wiele wspólnego:
Grunt, by w tym wszystkim był balans- nie za dużo, nie za mało, żeby wiedzieć- co się lubi, czego się chce, czego potrzebuje. I tak jak rośliny mają swoje preferencje- rodzaj gleby, ilość światła, wody. Są też bardzo zróżnicowane- jedne delikatne i wrażliwe, inne ekstremalne, zimozielone. Każda ma swój cykl, porę, czas na to, by wydać owoce, albo i nie. Tu nie ma nic na siłę, bo wypada, to się rozwinę. Nie udowadniają niczego, nie porównują się i robią swoje.
Tak i Ty- rób swoje, bez udowadniania, porównywania się i przesadzania. Na wszystko w życiu jest czas. Zatem życzę Tobie balansu- nie za dużo, nie za mało, lecz w sam raz 😉 To będzie dobry dzień.