Dziś mam zaszczyt zaprosić Ciebie na iście królewską kawę. Tak po prostu, bez szczególnej okazji, bez protokołów, noty dyplomatycznej i dress code’u. W przededniu absolutnie wyjątkowego dnia, na totalnym luzie.
Bo ja ostatnio mam wrażenie, że bycie mamą przypomina władanie bardzo małym krajem. Masz swój autorytet, starasz się rządzić mądrze i sprawiedliwie, by mieć szacunek poddanych ich zaufanie i wdzięczność. Kochają Cię bardzo, nawet jak jest foch i mówią, że tak nie jest, to tak jest 😉
Czasem ów lud się zbuntuje, ogłasza strajk warzywny, albo domaga się “bajki i słodyczy” i nie ma ochoty na sprzątanie komnat królewskich. No i cóż… rebelia z przebodźcowanym “błaznem” na czele gotowa! Bywa, że rozmowy “dyplomatyczne” bardziej przypominają pełne emocji negocjacje. Bywa, że wojna domowa wisi na włosku!
Dobrze wiemy, że cierpliwość ma swoje granice, a nerwy puszczają nawet Królowej, co ma przydomek Oaza Spokoju. Mimo wszystko jesteś łaskawa, a jednocześnie sprawiedliwa. Na te i inne rebelie masz swoje wyciszające, kojące, uspokajające sposoby. Ostatecznie nikt nie traci głowy, nie ma rozlewu krwi, ani dożywocia.
Każdego dnia podejmujesz mnóstwo decyzji, które mają wpływ na relacje w Twoim państwie. Są to kwestie gospodarcze, edukacyjne, zdrowotne, kulturowe, logistyczne, finansowe. I Ty to ogarniasz! Fanfary na Twoją cześć!
Życzę Tobie królewskiego dnia, zaufania do siebie, miłości i pokoju w Twoim małym kraju. A w szczególności- miłości. I takiej w laurkach, kwiatach, (hołdy i wieńce laurowe pomińmy) ale przede wszystkim, tej na co dzień- w dobrym słowie, w uśmiechu, w buziaku, w zwykłym “dziękuję”, w gestach, w rozpakowaniu zmywarki bez proszenia x razy i zastanawianiu się, kogo kolej, no i “thank you for today” absolutnie każdego dnia!
Fanfary na naszą cześć! A co tam 😉