Urlop macierzyński ma tyle wspólnego z urlopem wypoczynkowym, co świnka Peppa z fizyką kwantową. Niesamowite jest to, że takie dni z dziećmi w domu ciągną się i dłużą. Są jak maraton. Czasem padamy z wyczerpania, a raczej niewyspania, zasypiamy usypiając dzieci… A nim się orientujemy, one już wyrastają z mini ubranek, stają się coraz bardziej samodzielne i nie wołają co dwie minuty „maaamooooo!”. A Ty się zastanawiasz, jak to możliwe, że tak szybko urośli i kiedy to minęło?
Zanim jednak minie, a Ty nauczysz się, jak rozkładać siły w tym codziennym maratonie i doceniać się za każdy kilometr, zmagasz się z gazami, kolkami, ząbkowaniem, karmieniem, zarwanymi nockami, bo karmisz, czuwasz, gdy są chore, odganiasz koszmary… Pamiętam siebie taką- Matka Polka Udręczona, w różowym dresie (tu i ówdzie poplamionym nie wiadomo czym), zawsze Mały Człowiek na ręku, przy piersi, pod sercem i w sercu, albo gdzieś w zasięgu wzroku. Byłam w wiecznym niedoczasie i ciągle piłam zimną kawę, bo żeby wypić ciepłą, to trzeba DAĆ SOBIE CHWILĘ. No właśnie- sobie. A ja wychodziłam z założenia, że jak już WSZYSTKO zrobię, a czekały na mnie takie zadania i wyzwania:
Czyli jak już ogarnę to never ending story. Znasz zapewne. No więc jak już to wszystko zrobię, to usiądę i w spokoju napiję się kawy, będę celebrować ten moment. A w wersji DE LUX miałam poczytanie swojej książki, ćwiczenia, by wrócić do formy, a nawet zrobienie sobie maseczki „rozświetlającej”- takiej po której znikają wory pod oczami, a cera jest promienna! Taki był plan. Jak się okazało kompletnie nierealny. Bo planować i pracować trzeba z głową. Odpoczynek nie ma być nagrodą na którą zasłużysz, gdy wykonasz absolutnie wszystko z Twojej listy zadań. Odpoczynek to regeneracja, dzięki której masz w sobie więcej siły, cierpliwości i miłości, również do samej siebie!
Jeśli chodzi o pracę mózgu, to ekspertem nie jestem i nie zasypię Cię medycznymi terminami, hormonami, które regulują tak wiele w naszych organizmach. Jednak jako była stewardessa i mama trójki dzieci wiem, jak sen, relaks, odpoczynek, aktywność fizyczna, picie wody, są ważne. Wiem też, że gdy ta równowaga jest zakłócona, pojawia się stres, przemęczenie, frustracja.
Za dużo tych zimnych kaw wypiłam zanim do mnie to dotarło. I tak, pomału, dawałam sobie TĘ chwilę. Chodzi o taką pauzę, przerwę, odskocznię dla myśli. To jest niezbędne aby się zregenerować, by zacząć inaczej myśleć, lepiej, szybciej, bardziej twórczo. Bo przemęczona mama nie będzie ani kreatywna, ani skoncentrowana, ani cierpliwa. Wyobrażasz sobie pilota samolotu w takim stanie? To grozi katastrofą. Załogi mają bardzo dokładnie wyliczany czas pracy, by mimo nieregularnych godzin, móc się zregenerować. Czuwa nad tym Crew Control*.
Jak zostałam mamą, to moje wewnętrzne Crew Control nawalało. Początki były trudne. Takim momentem przełomowym był mój kubek do kawy. Któregoś wieczoru miał takie kółeczka w środku, bo kawę popijałam przez cały dzień- zimną, bez smaku. I wtedy coś we mnie pękło. Bo ja tak nie chcę. Fatalnie się z tym czuję. I właściwie co mi to daje? Piję jedną kawę dziennie- 10 minut dla mnie. Tak po prostu bez wyrzutów sumienia i poczucia winy. Dzieci nauczyłam, że jak „Mamusia pije kawę, to się jej nie przeszkadza”. Uprzedzam, że teraz będzie czas cichej zabawy. Działa. Trochę to trwało, ale było warto! No i trzeba to dostosować do wieku dzieci, wiadomo. Staram się wysypiać i być aktywna fizycznie (dzieci bardzo chętnie ćwiczą ze mną), piję wodę. Dużo łatwiej wtedy radzę sobie ze stresem. Mam „chęć chcenia”, więcej cierpliwości, spokoju wewnętrznego. Lubię siebie taką.
Pogadaj ze swoim Crew Control 😉 Znajdź własną odskocznię dla myśli, rób przerwy, nawet małe, krótkie, planuj je, wysypiaj się. Zobacz, co wtedy jest możliwe. Zacznij od małych kroczków. Poczujesz różnicę, rozsmakujesz się w tym, jak ja w mojej kawie. Powodzenia, trzymam za Ciebie kciuki!
*Zespół kontrolujący czas godzin pracy i rozkład lotów członków załogi