Znasz taki stan niezwykłej lekkości i radości, takiego uskrzydlenia, gdy robisz to, co kochasz i nawet zmęczenia nie czujesz, tylko ogromną frajdę? Coś co Cię napędza, daje siłę do działania i chęć chcenia… Tak, to flow! Przypomnij sobie, kiedy tak się ostatnio czułaś.
Jak odnaleźć ten stan i znów się tak poczuć, kiedy za oknem ni to zima, ni to wiosna, a raczej błoto pośniegowe? Dzieciom wiszą gluty do kolan i raczej nie znajdujesz w sobie chęci chcenia do prasowania czy realizowania podjętych postanowień noworocznych, często zbyt ambitnych i nierealnych. W rezultacie stopniowo odpuszczasz, bo czujesz, że Ciebie to przerasta i frustruje. Tracisz masę energii, by sama przed sobą się wytłumaczyć i usprawiedliwić. I taka rozdrażniona gotujesz zupę dla rodziny na obiad…
Podobno nie powinno się robić postanowień w styczniu, lepiej jak „Lejdis” – urządzać Sylwestra latem. Wtedy szanse na spełnienie naszych planów rosną, bo jest więcej słońca, a my mamy więcej energii, siły, chęci. Całe szczęście zbliża się wiosna, więc z każdym dniem faktycznie można to odczuć.
Prawda jest taka, że z postanowieniami nie musisz czekać do Nowego Roku, swoich urodzin, Walentynek, Dnia Pizzy (9.02), Dnia Dinozaura (26.02) czy Dnia Dobrych Uczynków (19.05) czy dnia w którym poczujesz flow. Każdy dzień jest dobry. Ten dzisiejszy również!
Tak! Daj sobie chwilę, tak po prostu sama dla siebie, nie przy okazji, albo w międzyczasie. Daj sobie czas i pomyśl:
Wypisz sobie odpowiedzi i wracaj do nich, sprawdzaj, weryfikuj, testuj, baw się, próbuj. Ustal zadania, czas ich realizacji i określ pierwsze kroki. One mogą być małe. I to jest jak najbardziej ok. Przygotuj się na to, że może trzeba będzie poprosić kogoś o pomoc. To też jest ok. Działasz powoli i w swoim tempie, zaczynasz zauważać rezultaty i nawet błoto pośniegowe, czy gluty do kolan nie frustrują Ciebie (aż tak bardzo). No i nie jesteś tak wyczerpana, masz więcej spokoju. A gotując zupę dla rodziny, doprawisz ją miłością, a nie swoim rozdrażnieniem.
Nie czekaj na flow, aby działać, nie jest niezbędne. Pewnie, że fajnie jest, jak już jest, ale działaj też, gdy go nie ma. Będąc mamą, bez takiego zwykłego, codziennego planowania, myślę, że można umrzeć już o poranku, próbując wyszykować wszystkich do przedszkola, zanim się poczuje flow!
Powodzenia w planowaniu, w stawianiu małych kroków, wytrwałości w realizowaniu zadań i chęci chcenia, nawet gdy ręce opadają. Życzę Tobie doprawiania zupy z miłością. Jest zdrowsza i dużo lepiej smakuje!