Dawno, dawno temu pewna odlotowa mama, postanowiła uzyskać licencję na swoją rakietę. Okazało się, że nie jest to takie proste, a czarnoksiężnicy z krainy WORD wcale tego nie ułatwiali. Próbowała wiele razy, miała momenty rezygnacji, ale wtedy zamiast dobrej wróżki pojawił się jej królewicz i powiedział słowa, które do dziś pamięta: “Kochanie, zobaczysz, że zdasz i będziesz sobie z Alą jeździć i śpiewać”.
Ala była wtedy u odlotowej mamy w brzuchu. I to nie tak, że jest to jakaś piracka wersja wilka, babci i Czerwonego Kapturka… ot, życie! W ósmym miesiącu ciąży odlotowa mama uzyskała licencję, a jak się później okazało, jeździła i śpiewała nie tylko z Alicją. Tylny rząd jej karety- rakiety w krótkim czasie został opanowany przez odlotowe trio, ostatnio dołączyła Iga, no i mamy kwartet, tylko że rakieta już inna. No i to jest opowieść o tej rakiecie właśnie, tej pierwszej, w której tyle się działo!
Dość szybko odlotowa mama nazwała się Królową Szos, bo tak jak do siebie, swojego macierzyństwa, tak i do zaprzęgu, karety, tudzież rakiety, miała dystans. A konie mechaniczne pod maską, podobnie jak trio z tyłu, nie zawsze chciały współpracować… ot, życie.
Królowa Szos wcale nie była jakaś szalona, przynajmniej nie bardziej niż w swoim macierzyństwie. Tu i tu panowała już ponad dekadę. Raz miała spotkanie ze Smerfami za zbyt jednostajną prędkość, no i raz z Gargamelem, co okazał się strażnikiem parkingu. W sumie punktów zero i gdyby nie liczyć przedniego zderzaka zgubionego dwa razy, akcji z pługiem, zaufania bardziej sobie niż czujnikom parkowania, (co okazało się błędem i ups… rysą na tylnym zderzaku) to prawda jest taka, że królowa z rakietą dogadywały się świetnie.
Dlatego, gdy przyszedł czas rozstania, to podczas ich wspólnej ostatniej trasy wybrzmiały wszystkie przeboje, które przez lata utrzymywały się na rodzinnej samochodowej playliście. No i był też quiz- kto najwięcej kruszył, kto zatrzasnął plecak w bagażniku, przez co rozładował się akumulator, kto najczęściej spał, a komu zdarzyło się wymiotować, a komu zgubić na trasie, bo zaufał sobie, a nie nawigacji, no i kto prawił kazania po drodze do szkoły- o życzliwości, inicjatywie, zaangażowaniu, serdeczności 😉
Tym bardziej wrażliwym potoczyła się łza po policzku, zwłaszcza jak już Królowa Szos zaparkowała pod domem, wyłączyła silnik rakiety i czule pogładziła kierownicę. Na koniec wybrzmiało “Simply the best” i “Time to say goodbye”.
Jak to się ma do bycia mamą… Otóż bardzo! Nawet jeśli prowadzenie samochodu to nie Twoja bajka, to pewnie jesteś jej bohaterką. No to taki szybki quiz, by ustawić sobie nawigację i obrać właściwy kierunek na trasie swojego macierzyństwa. Startujemy!
Szoferka- przywiezie, zawiezie, odbierze, ogarnie, zapakuje, zaparkuje, kiedy trzeba zwolni, ustąpi, zamruga światłami, tudzież rzęsami… ma swoje odlotowe zasady- odpinamy się dopiero, gdy zgaśnie sygnalizacja zapiąć pasy*.
Strażniczka porządku- nie lubi okruchów, zabłoconych butów, chuchania na szybę, mazania palcem po szybie… co lubi? Myjnie samochodowe, o ile nie automat nie połknie żetonu, albo nie zacznie padać.
Mentorka- choć w zależności od dnia, może być z tym różnie. Czasem da mowę motywacyjną, innym razem kazanie, może się zdarzyć, że pogdera…
Mistrzyni cierpliwości- ze stoickim spokojem odpowiada na wszystkie “daleeeeeko jeszczeeeeee?”
Bogini kreatywności**- wymyśla na trasie gry, zabawy, zgadywanki, w odpowiedzi na dobiegające z tyłu “nuuuudzi mi się”.
Pani Marszałek- gdy odbiera wszystkich ze szkoły i wszyscy jednocześnie mówią, zdają relację, opowiadają, a ona udziela głosu, ustala kolejność, dopytuje z ciekawością i uważnością.
Bez względu na wynik quizu, jesteś absolutnie wyjątkową bohaterką w swoim macierzyństwie. Tak, możesz czasem pomylić drogę, która z nas się nigdy nie pogubiła?! Tak, Ciebie też mogą wkurzyć pierdoły- objazd, korek, wahadełko, okruchy, połknięty żeton, pomazana szyba… Pytanie, co z tym zrobisz? Przecież nie na wszystko mamy wpływ.
Najważniejsze, żeby cieszyć się podróżą, towarzystwem pasażerów, którzy nim się obejrzysz, wyrosną z fotelików i przestaną kruszyć. Zatęsknisz za gryzmołami i serduszkami na szybie… To będzie inny etap, inna rakieta, kareta, inna bajka, ale wciąż Twoja… ot, życie 😉
Ja Królową Szos i Odlotową Mamą zostałam prawie w tym samym czasie. I dobrze mi z tym. To jest moja bajka. Dbam o to, żeby (i tu i tu) było bezpiecznie, mądrze, z wartościami, z empatią, uprzejmością, z zasadami i radością. By był cel, piękne widoki, drogowskazy, przerwa na kawę i towarzystwo do tej kawy, nawet takie, co jeszcze jej nie pije i kruszy 😉
No i niech jeszcze wszyscy żyją długo i szczęśliwie!
*Tak! Naprawdę tak mam🤷♀️Zostało mi z lotnictwa.
** O tym opowiadałam w audycji Alicji Samolewicz- Jeglickiej „Sposób na rodzinę” na antenie Radia Gdańsk. Do posłuchania TU.