kontakt@odlotowa-mama.pl

28.11.21

Uuu la la! Część druga, czyli różowe szpilki, absolutnie!

Gdy byłam małą dziewczynką, uwielbiałam szkolne zabawy andrzejkowe. Cień wosku przepowiadał przyszłość, a buty koleżanek ustawiane po kolei miały zwiastować zamążpójście tej, której but jako pierwszy przekroczy próg. 

Taaak, gdy ma się 9 lat, to jest absolutny priorytet 😉 Zaraz obok (uwaga, tu padną absolutnie obce dla współczesnego pokolenia, a dla mojego – 39,5- absolutne Uuu la la!) skakania w gumę, gumy balonowej (donald, turbo, hubba bubba), serialu “Dynastia” i “Alf”, miałam nawet taką grzywkę przez jakiś czas, wyglądałam kosmicznie i komicznie… 

Moda się zmienia, priorytety również… Mój but nigdy nie był pierwszy na progu, zawsze gdzieś z tyłu, wśród innych kapci, trampków, pantofelków. Ostatecznie za mąż wyszłam  w wieku 28 lat. Nie w wyniku wróżby, a z miłości. I w pięknych srebrnych, połyskujących  szpilkach 😉

Po drodze było dużo różnych innych butów, takich, które zakładałam na zawody sportowe, egzaminy, wakacje, wędrówki harcerskie, randki, podróże wszelakie, występy z chórem, do pracy na lotnisku, na szkolenia, warsztaty, na imprezy i tańce do białego rana, a z czasem takie, w których dobrze ciągnie się sanki, pcha wózek i szybko biega za uciekającymi  bobasami. 

Myślę, że dziewczynka, którą byłam, ucieszyłaby się z takiej ilości i różnorodności butów. Z tego próbowania, przymierzania, sprawdzania, poznawania i uczenia się siebie- czy to lubię, jak się w tym czuję, czy mi to pasuje, leży, a może wcale nie, a mimo wszystko czuję, że chcę spróbować, przekonać się, czy to dla mnie. 

To są właśnie różowe szpilki, które kupiłam, bo mi się podobały, bo ich róż po prostu mnie zachwycił, bo do niczego mi nie pasowały, a potem okazało się, że pasują do wszystkiego, bo czuję się w nich jak milion dolarów! Nie są to buty na co dzień i po pewnym czasie zmieniam je na płaskie… zdrowsze dla nóg i kręgosłupa, albo wybieram chodzenie na boso! I to jest moje Uuu la la- część druga 😉

Tak właśnie chcę widzieć, tworzyć i przeżywać moje macierzyństwo. Ciut szalone, kolorowe i chwilami na wysokich obrotach, z odpuszczeniem wtedy kiedy trzeba (a nie jak już nogi bolą i ledwo chodzę), z luzem i równowagą – taki balans dla zdrowia psychicznego i fizycznego. Wymagając przede wszystkim  od siebie, czyli  świadomie przeżywać swoje macierzyństwo i nie godzić się na bylejakość- bo tak już musi być, bo się nie da inaczej, bo ktoś tak wywróżył 30 lat temu… 

Chcę mieć odwagę założyć te różowe szpilki i być mamą, która docenia siebie, dla której macierzyństwo jest konkretną wartością, a nie chaosem, czy wróżbą. Dobrze czuć się sama ze sobą, bez wyrzutów sumienia, frustracji i poczucia winy.  Żeby moja cierpliwość rozciągała się jak hubba bubba, bez nadmiernego testowania jej przez dzieci, no i tego, by czuć się jak milion dolarów, również wtedy, gdy w nocy idę boso dać buziaka, który odgania koszmary. 

Bo to nie jest kwestia fusów, czarnego kota, szklanej kuli, wosku, czy butów, które coś tam Tobie wywróżą. To Ty kreujesz i reżyserujesz swoje macierzyństwo. Ono jest Twoje. I to Ty decydujesz, jakie buty założysz*. Nie daj sobie wmówić, w których Tobie będzie wygodnie, że w tych “wypada” być, a tamte są “modne”, choć ty czujesz się w nich strasznie, a te, to “musisz” mieć! 

To jest chodzenie w zbyt ciasnych butach, pełnych przekonań, a to uwiera, boli i okrutnie frustruje. Powoduje, że czujesz się słaba, bezsilna i pod jakąś presją, którą najczęściej sama sobie narzucasz. 

Jeśli czujesz, że Twoje macierzyństwo potrzebuje nowych butów, a może wystarczy drobna naprawa- Zapraszam! Szewcem nie jestem, choć czasem przeklinam i chodzę na boso 😉 Wróżyć też nie będę. Pomogę Tobie stworzyć Twoją własną wizję macierzyństwa- na miarę i dopasowaną do Ciebie. Link do zapisu jest TU 😉

*Metafora z butami pierwszy raz zasłyszana u Jacka Walkiewicza

Kontakt z Odlotową mamą

Karolina Choszcz

604 414 216

    newsletter

    Chcesz być na bieżąco?

    Copyrights 2021 odlotowa-mama.pl
    Realizacja strony internetowej: StudioGO.pl