Tak żegnałam pasażerów opuszczających pokład samolotu. A było to dokładnie… 20 lat temu! Niewiarygodne 😉 Dziś, po 20 latach znowu mówię to zdanie, tyle że w zupełnie innych okolicznościach.
Dziś mam czworo dzieci, a „Odlotowej Mama” kończy właśnie cztery lata. Pamiętam moment, gdy z bijącym sercem i drżącymi łydkami wciskałam „enter” i w świat poleciał mój pierwszy wpis- o pługu… tak oto wystartowała „Odlotowej Mama”.
Co roku, w jej kolejne urodziny, przypominałam ten wpis. Mam do niego ogromny sentyment. Dziś, gdy na torcie są cztery świeczki, czworo dzieci w domu… czuję się podobnie. Dziś również drżą mi łydki i mocno bije serce. Postanowiłam wylądować.
Kiedyś, będąc koordynatorką operacji lotniczych i wyważania, podawałam załogom współrzędne do startu i lądowania, zatem wiem, co robię, mam doświadczenie, więc spokojnie zrób sobie kawę i zapraszam na mój ostatni wpis blogowy. Nie musisz zapinać pasów;)
Znasz mnie już na tyle dobrze, że wiesz, że moim ulubionym momentem jest start samolotu. Pełna moc silników, prędkość i odrywamy się od ziemi. Lubiłam również moment żegnania się z pasażerami. Jedni wracali do domu, inni zaczynali wakacje, urlopowo, turystycznie, służbowo, biznesowo… różnie. I choć każdy szedł w swoją stronę, to w tym wąskim przejściu, każdemu posyłałam uśmiech i pełne serdeczności „thank you and bye, bye”.
Dziś uśmiecham się tak do Ciebie, kochana Odlotowa Mamo i dziękuję za każdą wspólną kawę. Przez te cztery lata wypiłyśmy ich całkiem sporo 😉 Jestem niezmiernie wdzięczna za wszystkie techniczne żaby, które zjadałam po kawałku, ucząc się wordpressa, mailerlite’a, platform podcastowych i webinarowych. Za warsztaty- te zorganizowane i te, które nie doszły do skutku, za konsultacje i sesje coachingowe, kiedy mogłam dmuchnąć w Twoje skrzydła.
Dużo radości dało mi też pisanie do Ciebie newsletterów, publikowanie cotygodniowego (potem rzadziej) bloga, no i „Rok odlotowej mamy”. Napisanie i wydanie własnej książki było jednym z moich ogromnych marzeń. Marzenie spełnione, cel zrealizowany. Trzeba lecieć dalej… Pewnie łatwiej napisać niż zrobić. Nie jest to dla mnie łatwa decyzja, złożyło się na nią wiele czynników, a na pewno cztery, w tym jeden bardzo mały, energiczny, szczerbaty i absorbujący.
Nie lubię robić czegoś na pół gwizdka. Powoli, stopniowo obniżałam lot, co pewnie zauważyłaś w częstotliwości wspólnych kaw. Kiedyś blog i newsletter były regularnie w poniedziałek, raz w miesiącu podcast, w ferie zimowe projekt „Ferie z odlotową mamą”, a latem „Wakacyjna checklista” i to były współrzędne lotu Odlotowej Mamy. Bardzo tego przestrzegałam i to też taka kolejna rzecz, którą wyniosłam z lotnictwa.
To niesamowite, ale Odlotowa Mama naprawdę połączyła moje pasje- lotnictwo, macierzyństwo, coaching, literaturę. A w tym wszystkim wzniosła też moje macierzyństwo na inny poziom.
Tak jak pług pomógł mi wystartować cztery lata temu, bo stał się inspiracją, a oderwany zderzak nauczył dystansu do siebie, tak dziś mam wielką nadzieję, że jako odlotowa mama, byłam dla Ciebie takim pługiem, który utorował i wyznaczył Tobie drogę do tego, by mieć więcej frajdy i radości w macierzyństwie na co dzień. Byś doceniała siebie i dostrzegała małe codzienne cuda i każdego dnia miała swoje „Thank you for today”. Dla mnie to niezmiennie fundament mojego macierzyństwa.
Jak tam, dopijasz swoją kawę? Ja moją tak. Była nieziemska, absolutnie odlotowa, a jeśli czytałaś newsletter, to wiesz też, że piłam ją w potłuczonym i wyblakłym kubku, ale to nic, bo to mój ulubiony kubek i liczy się to, co w środku. W Twoim towarzystwie każda kawa była wyjątkowa. Na koniec, posyłam Ci promienny uśmiech, bo to jest ten moment, gdy mijamy się w przejściu;) Thank you and bye, bye… a może see You soon, w innych okolicznościach.
A jeśli polubiłaś nasze wspólne kawy, albo potrzebujesz konsultacji, albo nie masz jeszcze mojej książki, to TU jest link do Empiku. Chcesz mieć swój odlotowy egzemplarz z dedykacją i autografem? Napisz do mnie. „Rok odlotowej mamy” jest właśnie jak wspólna kawa, a nawet 366 kaw, zatem zapraszam 😉
No i tradycyjnie, niezmiennie… thank you for today! A tu jeszcze tradycyjnie i niezmiennie… wpis o pługu .