W kokpicie samolotu siedzą- kapitan i pierwszy oficer. Tworzą zespół, uzupełniają się, wspierają, mają wspólny cel. To nie jest tak, że jeden leci do Nowego Jorku, a drugi do Sztokholmu.
W tym przykładzie wydaje się to logiczne, a że lubię te lotnicze analogie, w końcu jestem Odlotową Mamą, to wiem, że każda rodzina ma taki swój kokpit. Jest on znacznie bardziej rozbudowany. Ma ogromny panel emocji, relacji, bliskości, miłości, przyjaźni i tego, co dla Waszej Załogi ważne.
Czasami w tej zabieganej codzienności to gdzieś umyka. Na co dzień gdzieś w biegu, między kuchnią a salonem omawiacie to czy tamto… Buziaki w pośpiechu, przytulasy do których zawsze ktoś ma ochotę dołączyć, jak nie dzieci, to pies, albo wszyscy naraz 😉
I to jest ok, tylko od czasu do czasu warto odnaleźć na tym “panelu” guzik “romantico- fantastico”. Uwaga, może być zakurzony, ale na pewno jest i działa 😉
I tu chcę się z Tobą podzielić, co działa u mnie. Guzik swego czasu, zwłaszcza z noworodkami, zarwanymi nockami, był mało aktywny- normalne i zrozumiałe. Rzecz w tym, że “romantico- fantastico” może mieć na co dzień bardzo szczególny wymiar.
Jak widzisz, to nie są żadne spektakularne odkrycia, a raczej zwyczajne- niezwyczajne rzeczy, które naprawdę działają. Chodzi tylko o to, by je dostrzegać i się nimi cieszyć, a nawet świętować i celebrować.
Zorganizować na przykład taką ekstra randkę- zaplanować, wpisać w kalendarz, albo konspiracyjnie- niech będzie niespodzianka! Zatroszczyć się o to, by nie było rozdzierającego ciszę “Maaaamooooo!!!”, żeby nikt nie trzymał dziecięcego wózka, ani małej słodkiej rączki, bez oczu dookoła głowy (zjawisko typowe na placu zabaw).
Żeby można było spędzić ten czas ze sobą, tak po prostu, na luzie… Niech to będzie Wasze romantico- fantastico.
Jakkolwiek ten guzik się nazywa, to warto go odnaleźć w naszej zabieganej codzienności. Gdy ten guzik jest aktywny, to ta codzienność nie będzie zalatana, a odlotowa!
PS. Jest jeszcze guzik sexi- flexi, z pocałunkami trwającymi dłużej niż rekord w biegu na 400 metrów*…. ale o nim nie będę pisać 😉
*zależy kto biegnie 😉 rekord świata- 43,03
*fot. Iwona Fularczyk