Jakiś czas temu natknęłam się na nagłówek: “W tym roku dzieci nie wrócą do szkoły pierwszego września”… będą drugiego, bo pierwszy przypada w niedzielę.
Jakiś czas temu takim oto nagłówkiem zaczęłam mój artykuł: “Wrzesień, czyli logistyka pełną parą”*.
Jakiś czas temu zaczęły się wakacje…
A dziś, no cóż, oba nagłówki prawdziwe, a jakoś tak uwierzyć nie mogę, że to już. Patrzę w kalendarz, patrzę na starszaki i nie mam wątpliwości. Cała nadzieja w tej ostatniej niedzieli i naszym tradycyjnym torcie, który co roku robię na zakończenie wakacji. Zatem, co ma być, to będzie, a dziś cieszmy się tą niedzielą, dniem ekstra, by wziąć oddech, nastroić się pozytywnie i uwierzyć w to, że wszystko jest możliwe. Tak wiele zależy od nas samych.
Niech każdy kawałek, tego jeszcze wakacyjnego tortu, da poczucie sprawczości, moc, energię, chęć chcenia i entuzjazm, by dobrze wystartować w rok szkolny 2024/2025.
Gdy chodziłam do podstawówki, to tego typu data była tak odległa, że aż niewyobrażalna i fantastyczna, niczym “Bajki robotów” Stanisława Lema, a tu proszę… uwierzyć nie mogę, że to już i teraz moje fantastyczne dzieci są uczniami, no niewyobrażalne!
Za chwilę też nie będę mogła uwierzyć, że to już, bo dobiega końca cały proces wydawniczy. Zatem, zapraszam za kulisy powstawania mojej książki. Wcześniej dzieliłam się z Tobą doświadczeniami z kolejnych etapów twórczo- organizacyjno- redakcyjnych.
Dzieci były, są i pewnie będą największą inspiracją i motywacją. W ich towarzystwie zorganizowanie ciszy do pracy nad książką było, jest i pewnie jeszcze będzie największym wyzwaniem. Mam ich wsparcie i energię, a proces wydawniczy przebiega zgodnie z planem, zatem wielkimi krokami zbliża się premiera “Roku odlotowej mamy”, z czego niezmiernie się cieszę. Od pomysłu do realizacji minęło trochę czasu, pewnie dlatego…
Rok odlotowej mamy jest zbiorem 366 tak różnych wpisów – na każdy dzień roku inny, ale zawsze wyjątkowy i prawdziwy. Abyś złapała dystans do siebie, do dzieci, do zabieganej codzienności, odpuściła to, co mało ważne, robiła swoje i dostrzegała “małe cuda dnia codziennego” (w książce jest ich dużo, a w życiu jeszcze więcej). Byś realizowała swoją wizję macierzyństwa po swojemu. Bez względu na to, w którym miejscu swojego macierzyństwa jesteś, ile masz dzieci i w jakim są wieku, z jakimi wyzwaniami się mierzysz, przed jakimi decyzjami stoisz, co robisz zawodowo, czego pragniesz, potrzebujesz…
Jest to fragment wstępu, tak przedpremierowo i zza kulis. Z taką właśnie intencją powstawały kolejne wpisy, żeby wspierać mamy i im towarzyszyć. Aby każdego dnia miały swoje “thank you for today”, by doceniały siebie, zauważały swoje supermoce, dobrze o sobie myślały i miały po prostu frajdę z bycia mamą.
Ów fragment jest także na okładce. A teraz słów kilka o samej okładce, bo na pewno jest oryginalna i fantastyczna. A to za sprawą moich dzieci, które zaprosiłam do współpracy, dostały konkretne zadanie, zaangażowały się i jest efekt! Nawet nie tyle w postaci kolorowej okładki, bo ich radość, sprawczość i poczucie dumy, są po prostu bezcenne!
Na okładce będą również cztery recenzje. Każda wyjątkowa i za każdą jestem ogromnie wdzięczna moim Recenzentkom i jednemu Recenzentowi. Oto oni:
Alicja Samolewicz- Jeglicka, dziennikarka Radia Gdańsk;
Anna Bartkowska, założycielka sieci szkół rodzenia Supermama;
Dorota Jaworska – Kaźmierczak, Mama Psycholog, Świadoma Mama;
Są to niewyobrażalnie wyjątkowe kobiety i odlotowe mamy. Czwarta recenzja jest trochę z innej perspektywy. Jej autorami są moje dzieci- Ala, Kuba, Asia, Iga. Zrobili mi tę przyjemność i z pomocą taty, napisali trzy zdania od siebie. Tego to nie było nawet w bajkach u Lema!
Każda recenzja ujmuje mnie niezmiernie i jest najpiękniejszą informacją zwrotną, na jaką może liczyć autor. Z całego serca DZIĘKUJĘ.
Struktura książki zakłada czytanie jej od początku roku kalendarzowego, stąd premiera jesienią, byś zdążyła nabyć swój egzemplarz, a może nawet przyjdziesz na spotkanie autorskie 😉 Forma natomiast, z założenia jest takim “mentalnym espresso”, wspólną kawą, by dobrze zacząć kolejny dzień.
A co zrobić, by dobrze zacząć kolejny rok szkolny? Żeby nie było jak u Tuwima- “Para buch! Koła w ruch […] Puff- jak gorąco! Uff- jak gorąco!”*, ani jak u Lema- zbyt science fiction, by wrześniowa logistyka nie była zalatana, a odlotowa?
Oczywiście wszystko zależy od kontekstu, wieku dzieci, Waszej sytuacji rodzinnej… ilości wagonów i zasobów, jakie masz. Życzę Tobie zatem buchającej energii, gorącego entuzjazmu i zapału, byś dała sobie czas na to, by odsapnąć, cieszyć się widokami i czuć się jak wagonie pierwszej klasy, doceniając siebie za wrześniową logistykę. Zobaczysz też, jaka to będzie “frasza, igraszka” i duma dla Twoich dzieci (i Ciebie również), gdy nauczysz je odpowiedzialności i samodzielności. Są to bezcenne w dzisiejszym świecie umiejętności, bezterminowe bilety na odlotową, a może nawet kosmiczną, podróż przez życie*.
Wreszcie niech ten rok szkolny będzie pełen pasji, nadziei, miłości i wiary, byśmy znaleźli czas dla siebie, tu obecność obowiązkowa!
No i czas dla mamy na kawę, bo to kobieta z klasą 😉
Na koniec życzę nam wszystkim pięknej niedzieli i tradycyjnie- „thank you for today”, za wakacje i za tę ostatnią, jeszcze wakacyjną, niedzielę- dziękuję!
*wykorzystałam fragment artykułu, który napisałam dla Supermama.expert z cyklu Rok z odlotową mamą. Całość do przeczytania TU.
*W artykule wykorzystałam fragmenty wiersza Juliana Tuwima pt. ”Lokomotywa”.