kontakt@odlotowa-mama.pl

13.12.24

O tym, jak dobrze wyważyć święta i co to właściwie znaczy?

Dzień dobry, Odlotowa Mamo, a może raczej ho, ho, ho!

Piszę już teraz, póki mam jeszcze chwilę oddechu. Chciałabym powiedzieć kultowe „chwilo trwaj” i móc się wyluzować, tak na maksa! A tu ciągle coś… I choć u każdej z nas to „coś” ma pewnie inną postać, to jestem pewna, że wiesz, o czym mówię 😉  

Lont cierpliwości króciutki, szczególnie o poranku, gdy zimno, ciemno, brak entuzjazmu i chęci chcenia… I nawet jeśli budzisz się średnio wyspana, to mimo wszystko z pozytywnym nastawieniem, podgrzanym przez świąteczny klimat w radiu. Wiem jednak po sobie, że wymaga to często wręcz nadludzkiej siły woli, by utrzymać poziom pogody ducha i nie obniżyć lotu. 

I próbujesz, starasz się- z reniferowym kalendarzem adwentowym, dobrymi uczynkami, roratami, adwentową książką, którą czytacie codziennie, albo prawie codziennie razem na dobranoc… 

I wspaniale, że się starasz i trzymasz taki kurs na „ho, ho, ho!” A może są takie dni, że po prostu nie masz na to siły, czasu i ochoty? Też rozumiem. Też takie mam. Dlatego piszę już teraz, by trochę dmuchnąć w Twoje skrzydła, póki jeszcze kołujemy na tym przedświątecznym pasie startowym. Dmuchnąć, a może właśnie zdjąć z Ciebie balast i nadbagaż….

Wiesz, że kiedyś byłam koordynatorką operacji lotniczych i wyważania? Moja praca polegała na obliczaniu danych na czas startu i lądowania, czyli odpowiednie rozmieszczenie pasażerów i załadunku, by lot był możliwie ekonomiczny i oczywiście bezpieczny. Wymagało to wiedzy, koncentracji, ale też współpracy całego zespołu- od odprawy, przez sortownię bagażu, catering, paliwo, pogodę, po komunikację z załogą i tymi, co koordynują tym, co dzieje się na płycie lotniska, na załodze samolotu kończąc.

I myślę sobie, że taka operacja lotnicza przypomina trochę akcję „Święta”.

Logistyka i planowanie- co, gdzie, u kogo, jak, kto za co jest odpowiedzialny. Wspólne pieczenie pierników, piernikowanie, tudzież pierniczenie… Tu każdy ma swoją misję, wizję, i przestrzeń, czyli blat roboczy. Jest podział obowiązków i praca na cztery wałki i piekarnik. Idzie bardzo sprawnie, a jak dołączy Iga, to nie wiem, czy ja nadążę, bo co roku jestem odpowiedzialna za blachy i piekarnik. To się okaże 😉

W tym roku Wigilia jest u nas, ale to szwagier założył grupę na WhatsApp, by ustalić kulinarne to i owo, najnormalniej w świecie podzielić się (nie tylko opłatkiem), ale również tym, co kto przyrządzi. Czyli delegowanie, współpraca, inicjatywa i komunikacja. Dla mnie bezcenne i kluczowe, nie tylko w lotnictwie, nie tylko przed świętami, ale tak po prostu, na co dzień. 

Niestety nie dam Ci recepty, przepisu, ani instrukcji, jak właśnie to, co kluczowe i bezcenne, realizować na co dzień. To nawet nie jest tak, że mam jakieś wygórowane oczekiwania, by wszystko działało jak w świątecznej komedii, z hurraoptymizmem przy porządkach, zapałem elfów przy rozpakowywaniu… nie prezentów, a zmywarki czy radosnym jak „Jingle bells” entuzjazmem przy składaniu prania. Wcale nie. Nie mam takich oczekiwań. Nie mam też tej recepty, przepisu czy instrukcji. Ciągle szukam właściwych proporcji, by to odpowiednio… wyważyć. Tylko że zamiast samolotu o wadze 42 ton, mam rodzinę i jakieś 42 tony emocji. 

Wyobrażasz sobie wziąć na siebie odpowiedzialność za całą operację lotniczą? Szaleństwo, prawda? Pomysł absurdalny i nierealny. A operację „Święta” bierzesz na siebie? Tu  poza tą całą logistyką, jest też inny wymiar-  lampek, rorat, dobrych uczynków, wstawania, gdy jest ciemno i się nie chce, wspólnego piernikowania, albo pierniczenia, jak wolisz 😉 Dzielenia się dobrem, tak po prostu. I to też jest dla mnie bezcenne i kluczowe. 

Dlatego piszę już teraz, byś dobrze wyważyła swoje odlotowe święta. By było w nich faktycznie Boże Narodzenie, dobro, komunikacja, współpraca, zaangażowanie, nawet, jeśli coś się przypali, jakiś prezent nie dojedzie na czas, pierogi się rozkleją, albo… nie będzie prądu. My tak mieliśmy w zeszłym roku 😉 Dla mnie, jedne z piękniejszych świąt! Tak wiele zależy od naszego nastawienia, od akceptacji tego, że nie na wszystko mamy wpływ.

Trudne warunki (pogodowe) często uniemożliwiają przeprowadzenie nawet najlepiej przygotowanej operacji lotniczej. I nie mówię, że to jest łatwe. Co więcej, zdarzyło mi się ogłaszać taki komunikat. Pasażerowie przed świętami utknęli, ale mimo fatalnej pogody, to (jak już emocje opadły), zaczęła się integracja i wspólne śpiewy. 

Po kilku godzinach czekania, polecieli. 

Po pięciu dniach, włączono nam prąd…

Bez względu na wszystko, życzę Tobie tej pogody ducha, byś robiła swoje, trzymała właściwy kurs, odpuszczała to, co mało ważne, prosiła o pomoc, kiedy tego potrzebujesz, umiała ją przyjąć, albo podziękować, jeśli nie chcesz. Współpracy, komunikacji i prądu!

Czasami trzeba przypomnieć sobie właściwe proporcje. Mam nadzieję, że teraz będzie Tobie lżej na przedświątecznym pasie startowym. Życzę miłego lotu, pachnącego jak grzaniec, słodkiego jak pierniki, bezcennego i kluczowego jak Thank you for today. 

Kontakt z Odlotową mamą

Karolina Choszcz

604 414 216

    newsletter

    Chcesz być na bieżąco?

    Copyrights 2021 odlotowa-mama.pl
    Realizacja strony internetowej: StudioGO.pl