kontakt@odlotowa-mama.pl

13.02.22

O randkowaniu, hartowaniu, kawie kuloodpornej i wielkiej żyrafie!

Jeśli ktoś nie lubi poniedziałków i nie lubi Walentynek , to ma dziś pecha 😉

Albo szczęście, jeśli akurat czyta Blog Odlotowej Mamy!

Dzisiejszy wpis będzie bez serduszek, brokatów i konfetti, za to powieje energetycznym chłodem, uśmiechniesz się  i może nawet powiesz “tak”… samej sobie.

Zapraszam Cię na nietypową randkę!

Ja randki po prostu uwielbiam! Dla mnie to jest naprawdę wyjątkowy czas- wpisany w kalendarz, wyczekiwany, zorganizowany, a czasem spontaniczny… Zawsze jednak odlotowy!  Pamiętam pierwszą randkę z moim mężem. Pamiętam, że miałam potem zapalenie oskrzeli (strasznie wiało, a ładna kurteczka nie okazała się wystarczająco ciepła). Na kolejne spotkanie czekałam prawie miesiąc!

Tak się hartowałam!

Do tej pory świętujemy tę datę, a to już będzie 12 lat!

Nasze randki od tego czasu się zmieniły, a od kiedy są dzieci- wyglądają zupełnie inaczej i każde takie wyjście BEZ dzieci jest randką przez duże “R”. 

Raz w miesiącu mam też randkę z każdym z dzieci- osobno. Wpisujemy w kalendarz, że to taki NASZ CZAS i ustalamy, co będziemy robić- od malowania wielkiej żyrafy  (Asia), przez wspólne robienie naleśników, co oczywiście łączy się z tańcami w kuchni i śpiewaniem do drewnianych łyżek (Kuba), po “salon piękności” z Alicją.

I mam też randki sama ze sobą. Lubię te spotkania, rytuały, kiedy sama sobie mówię TAK. Czasami to jest tylko i aż 5 minut, czasem więcej…  I wystarcza, by siebie zahartować. 

W tym hartowaniu jest dużo miłości, zrozumienia, akceptacji i spokojnego oddechu, bez presji i zadręczania się drobiazgami. Najczęściej są to poranne ćwiczenia, spacer z psem, kawa kuloodporna* , oddech- długi i spokojny, czasem jest to po prostu chwila z dobrą książką, innym razem ulubiona piosenka- wyśpiewana, wytańczona, albo cisza, którą też uwielbiam.… 

Niby nic wydumanego, a naprawdę działa! I świetnie hartuje organizm, zwłaszcza, jeśli chodzi o radzenie sobie ze stresem, z krytyką i zadręczanie się czymś, na co często nie mamy wpływu, a co za rok, dwa, ba, nawet miesiąc nie będzie miało większego znaczenia, a Ciebie teraz przyprawia o ściśnięty brzuch i kiepski sen.

Z hartowaniem jest tak, że zaczynasz od małych kroków- nawet tych 5 minut, wpisz je w swój plan dnia. Niech to będzie taka rozgrzewka i zdjęcie skarpetek, kilka pajacyków i siup! Biegasz boso- po trawie, śniegu, plaży… To naprawdę poprawia nastrój i samopoczucie, a dodatkowo ma mnóstwo korzyści dla Twojego zdrowia*. Polecam też morsowanie- pisałam o tym w zeszłym roku TU

Polecam Tobie takie “randkowanie” z uziemianiem, morsowaniem i hartowaniem pełnym miłości! A do tego kubek kawy kuloodpornej, która jest jak “poranne paliwo rakietowe”, byś pełna energii  i z dobrym samopoczuciem wystartowała. Życzę Tobie odlotowego dnia!

*Randki z dziećmi, to pomysł zaczerpnięty z Pozytywnej Dyscypliny

*Więcej o uziemianiu (chodzenie boso, co zimą ma to jeszcze więcej korzyści) i przepisy na kawę kuloodporną na blogu i w książce Karola Wyszomirskiego. POLECAM!

Kontakt z Odlotową mamą

Karolina Choszcz

604 414 216

    newsletter

    Chcesz być na bieżąco?

    Copyrights 2021 odlotowa-mama.pl
    Realizacja strony internetowej: StudioGO.pl