kontakt@odlotowa-mama.pl

15.08.21

Muszę, bo się uduszę!

“Muszę, bo się uduszę” – masz tak czasem? Ja mam 😉 

Jak chcę się podzielić radością, którą tryskam i tańczę wtedy jak Chandler w serialu “Przyjaciele”. Na szczęście mój mąż mi tego nie zabrania, nawet w miejscach publicznych*. 

Jak jedziemy samochodem i z utęsknieniem wypatruję stacji benzynowej- z trzech powodów- kawa, siku, rozprostować nogi. Czyli przerwa!

I o ile taka w drodze wydaje się logiczna, potrzebna, konieczna i nikt nawet nie uzna jej za bezzasadną, to na co dzień bywa inaczej. Rezygnujemy z przerwy tak naprawdę na własne życzenie. 

Bo ciągły niedoczas… bo jeszcze tylko wyjmę pranie, oddzwonię, podleję kwiaty, sprawdzę raport/odpiszę na maila… Lista długa  i bez końca, popijana zimną kawą w biegu.

I tak naprawdę “muszę, bo się uduszę” dociera dopiero wtedy, gdy czujesz fizyczne otępienie, zmęczenie, głód. Bo nie dajesz sobie prawa do tego, by zrobić przerwę- logiczną, potrzebną, konieczną, której nikt, w tym również TY, nie uzna za bezzasadną. Taką na luzie, bez wyrzutów sumienia i  poczucia winy. 

No to wyobraź sobie, że jedziesz tym samochodem, czujesz to swoje “muszę, bo się uduszę” i nic, jedziesz dalej, omijasz wszystkie stacje benzynowe. Bo żal Ci czasu, bo dasz radę, jeszcze zdążysz… Tak naprawdę stwarzasz zagrożenie.

Jak długo jesteś w stanie wytrzymać?

Jak się z tym czujesz?

Co Ci to daje?

Czy chcesz się tak czuć? 

To nie jest tak, że dopiero jak odhaczysz absolutnie wszystko z tej swojej długiej listy bez końca (często nierealnej do zrobienia w 1 dzień- bądź ze sobą szczera), to dasz sobie prawo do odpoczynku, przerwy, odsapnięcia, kawy, relaksu… Bo wtedy zasłużysz. 

Dlaczego to takie ważne? Bo jeśli  zignorujesz swoje “muszę, bo się uduszę”, to zmęczenie, frustracja i stres narastają, cierpliwość jest na wyczerpaniu i byle drobiazg potrafi wkurzyć. A potem się wkurzasz tym, że się wkurzyłaś. Jak się z tym czujesz? Co Ci to daje? Czy chcesz się tak czuć? 

A teraz wyobraź sobie, że zatrzymujesz się na pierwszej stacji benzynowej. Masz przerwę, czas na swoje potrzeby, regenerację, oddech, uśmiech… To nawet nie trwa długo, ruszasz dalej i jesteś lepiej skoncentrowana, bardziej wydajna, skupiona, spokojna, no i sama podróż jest przyjemniejsza. 

Przyjemniejszy jest też dzień mamy (i wszystkich pasażerów- domowników), która jest wypoczęta, która daje sobie prawo do przerw na oddech, na kawę, na cokolwiek, co dla niej ważne, by nie stwarzać zagrożenia swoimi emocjami, zmęczeniem i frustracją. 

Znajdź swoją odskocznię dla myśli, coś, co Ciebie odstresowuje, relaksuje, wycisza, pozwala zresetować “muszę, bo się uduszę”. Niech to będzie coś Twojego, co działa. A jeśli jeszcze nie wiesz co to takiego, to testuj, poznaj siebie.

Macierzyństwo zmienia i możesz odkryć w sobie zupełnie nowe pasje! Niech dadzą Tobie radość, frajdę i wytchnienie. Rękodzieło, gra na instrumencie, układanie puzzli, uprawa roślin, czytanie, aktywność fizyczna, taniec, spacery, medytacje, robienie przetworów… 

Zacznij od małych kroków i sprawdź, dokąd Cię to zaprowadzi, co Tobie to da? Jak się z tym będziesz czuła? Co wtedy będzie możliwe? A jak już poczujesz taką błogość na maksa, to być może zaczniesz tańczyć, tak jak Chandler 😉 Normalnie “muszę, bo się uduszę”!

*Ostatnio tak tańczyłam jak ukazał się podcast Gosi Gabryś “Biznes bez spiny” , w którym byłam gościem. Zapraszam do słuchania!

Kontakt z Odlotową mamą

Karolina Choszcz

604 414 216

    newsletter

    Chcesz być na bieżąco?

    Copyrights 2021 odlotowa-mama.pl
    Realizacja strony internetowej: StudioGO.pl