„Liga rządzi, liga radzi, liga nigdy cię nie zdradzi!” Kto zna, ręka w górę! 😉 A ja dziś o innej LIDZE, takiej Twojej własnej, kochanej, do której stworzenia też jest potrzebna „Seksmisja” 😉
Kto wie- ręka w górę!
Rodzina 😉 Moja jest ligą złożoną z pięciu fantastycznych zawodników. Jest jedyna w swoim rodzaju. Wcale nieidealna i właśnie w tym rzecz! A ile emocji dostarcza! I to nie co cztery lata, jak Igrzyska Olimpijskie. Moją Ligę mam na żywo, każdego dnia!
Zanim powołasz tę ligę do życia (seksmisja), masz pewne wyobrażenia, plany, ambicje. Jest w nich dużo radości, miłości, własnych przekonań i marzeń. A potem okazuje się, że prócz tego, jest również zmęczenie, poświecenie, masa wyrzeczeń, no i ciężka praca.
Czasami przegrywasz w tej zabieganej codzienności, przytłoczona nadmiarem informacji, powinności, zobowiązań. Może nawet padasz ze zmęczenia, albo poddajesz się z bezsilności.
Sportowcy latami ćwiczą, trenują, zmagają się ze swoimi słabościami, kontuzjami, porażkami, no i nie zawsze stoją na podium.
Taka Liga/Rodzina, to nie olimpiada, mecz, czy turniej. Tutaj nie ma rankingów, rywalizacji, porównywania się, nie ma zawodników rezerwowych… A strój tej reprezentacji zamiast logo sponsora, może mieć plamy od soku porzeczkowego i skarpetki nie do pary 😉
Obowiązują zasady fair play. Jest współpraca, wspieranie się, wspólne celebrowanie sukcesów, przeżywanie niepowodzeń, kibicowanie i dopingowanie. Są momenty kryzysowe, mniejsze, większe. Każda rodzinna liga takie ma… Ot, życie! Ktoś opada z sił i bierze się go „na barana” J zdarza się, że trzeba popracować nad formą… A od czasu do czasu zawodnicy mają motywującą rozmowę z trenerem.
Wszystko po to, by Wasza więź była silna i dobra. By dawała poczucie bezpieczeństwa i świadomość, że nie jesteś sama, masz z kim dzielić radości, smutki. Każdy z Was jest ważny, a razem tworzycie swoją własną, niepowtarzalną LIGĘ!
Dlatego warto się starać, „trenować” emocje, komunikację, być wsparciem… Choć czasem można się przy tym nieźle spocić.
Każdy dzień daje nam wiele możliwości do tego, by stać na podium. I nieważne, że medal jest z ziemniaka. Uhonorowany dostaje całusa, jest doceniony, ważny, czuje się kochany. Uśmiech i radość na twarzy Twojej i Twoich zawodników, to są te bezcenne momenty- małe, codzienne cuda. Wdzięczność, miłość, łzy szczęścia. To są najpiękniejsze trofea.
By je zdobyć, trenuj każdego dnia. Oto kilka ćwiczeń na rozgrzewkę:
Poziom 1
To podstawa, by mieć siłę, kreatywność, energię, chęć chcenia, nawet, gdy się nie chce i cierpliwość, którą dzieci potrafią bezlitośnie testować, naciągać i sprawdzać granice 😉
Poziom 2
To nic innego jak wartości, którym jesteś wierna i chcesz je przekazać dzieciom. Te wartości wyznaczają kierunek, bo wiesz, co dla Ciebie, dla Was jest ważne i dlaczego! Macie swoje standardy, zasady, kodeks.
To naprawdę scala Waszą rodzinę. Wtedy umacniacie więź, budujecie zaufanie- planujecie, angażujecie się i tworzycie atmosferę, w której jest Wam dobrze. Po prostu! A w takich warunkach dużo łatwiej o cierpliwość, energię, pozytywne nastawienie, umiejętność słuchania i wiele innych pozytywów.
Czujesz już sportowe endorfiny*? Ręka w górę! J
Poziom 3
I choć czasami pot się leje, bo to wyczyn tu się dostać, a po drodze bywa stromo i pod górę, to naprawdę warto! Poziom trzeci daje najwięcej satysfakcji i wcale nie jest dla „zawodowców”. Chodzi o to, by tak to w sobie wytrenować i wypracować , aby czuć to każdego dnia. Ale tak naprawdę, bez dopasowywania, udawania. Za to w pełnej i prawdziwej akceptacji siebie i „zawodników”.
To są te drobne momenty, małe, codzienne cuda, docenienie, wdzięczność, zauważenie trudu i starań. Gilgotki o poranku, ulubiona piosenka, by fajniej się ścieliło łóżko, buziak na do widzenia, napisanie KOCHAM CIĘ na bananie** na drugie śniadanie…
Od razu więcej tych endorfin, jest też frajda, miłość i Najlepsza Liga Świata! Twoja własna 😉
Udanego treningu! Dasz radę! Wierzę w ciebie Odlotowa Mamo! Trzymaj się, życzę powodzenia, pucharów, trofeów i medalu z ziemniaka! 😉
*hormon szczęścia
**”piszę” rano widelcem, w porze drugiego śniadania napis ciemnieje, a banan smakuje najlepiej na świecie 😉