Połowa października, więc cała logistyka z planem lekcji, zajęciami, jest za nami. Pewnie jesteś już po fazie testowania- którą drogą szybciej i bez korków, a może dzieci testują Twoją cierpliwość. Moje owszem- niezmiennie, niezmiernie, nieustannie 😉
Dlatego dziś namawiam Cię do przetestowania innej metody. Takiej, która nauczy sprawczości i tego, że to Ty masz wpływ na to, czy w życiu dzieje się coś interesującego, czy nuda jak flaki z olejem. A nawet jeśli, to wiesz jak sprawić i czym doprawić, by to zmienić. U mnie działa, pomaga, usprawnia, no i jest śmiesznie. A dla mnie, to już kryterium wysokich lotów, a takie uwielbiam!
Ty oczywiście testuj, sprawdzaj i eksperymentuj na sobie, na dzieciach i sama przekonaj się, czy działa. Żeby to nie była tylko teoria, to pokażę Tobie praktyczne jej zastosowanie- w dziewięciu krokach. U Ciebie może być inaczej i to też jest ok 😉
Zatem lecimy, a raczej popłyniemy z tematem. Od dziesięciu prawie lat chodzimy z dziećmi na basen. I poza tym, że to wspólny czas, aktywność, zdrowie, forma, to nie oszukujmy się- ogromna logistyka, zwłaszcza zimą, zwłaszcza z bobasem. Ale nawet, gdy tych “zwłaszcza” jest dużo, to się da i metoda się sprawdza. Może dlatego jest tak uniwersalna i elastyczna.
krok pierwszy
przygotować się, spakować się, wyjść z domu i zabrać torbę- niby krótko i w żołnierskich słowach, a ten krok bez odpowiego tempa i dyscypiny może okazać sie chaosem pt. “Gdzie moje klapki”, “Ups, nie spakowałam majtek”, “A gdzie torba?! ups… została w domu”. Z życia wzięte i teraz jest to śmieszne, wtedy nie było. Zatem, aby usprawnić krok pierwszy robimy checklistę i plan (obrazkowe, kolorowe- kiedy i co zabrać, spakować). To ciągle jest jeszcze tak, że ja nadaję tempo, więc jest energicznie.
krok drugi
Uff! Jedziemy (piosenki, rozmowy, dyskusje- pełna dowolność)
krok trzeci
Znaleźć miejsce do parkowania. No cóż, jest to wyzwanie, tym bardziej jeśli jesteś Królową Szos z dużym samochodem, który nie wszędzie się zmieści, o czym informują Cię czujniki parkowania, ale kto jak nie Ty! Ja tak właśnie myślałam i okazało się, że muszę jednak bardziej ufać tym czujnikom. ?
krok czwarty
Krótka rozgrzewka, czyli bieg z parkingu (dystans zależy od tego, gdzie znalazłaś miejsce i czy pamiętaliście o torbie).
krok piąty
Szatnia! No i tu się dopiero dzieje! Jest moc, tempo, energia, zapach chloru, elastyczny- fantastyczny czepek, klapki- “Mamo, ale po co?” (Asia) “Żeby się nie poślizgnąć, tudzież nie przynieść brodawki, grzyba czy innego paskudztwa na stopie.” (ja) “GRZYBA!?” – Asia z niedowierzaniem.
krok szósty
Absolutnie dowolny styl. Ja najczęściej także pływam. Dzieci z instruktorem, ja na torze obok i przybijamy sobie piątki pod wodą. Sportowe endorfiny szaleją. Jak nie pływam, to czytam “na besenowej widowni”, albo spędzam ten czas w pobliskim sklepie spożywczym. Tak czy owak, jest to czas dla mnie. 45 wspaniałych minut!
krok siódmy
Szatnia. Powtórka punktu piątego, tyle że w odwrotnej kolejności. Jeśli pływam, to wychodzę wcześniej, żebym na spokojnie sama ze sobą się ogarnęła. Generalnie ten etap trwa dłużej, w zależności od długości włosów, ilości dzieci, tempa i chęci współpracy. Ten etap wymaga też cierpliwości, uczy samodzielności i jest okazją, gdy możesz dopingować, wspierać, nadać tempo, otulić ręcznikiem, mieć “Wasz” basenowy żel, balsam ? Wiesz, taka mała rzecz, a robi różnicę.
krok ósmy
Wyjazd z parkingu 😉 Luz! No i po drodze dowolność Wasza totalna. Rozgrzewające piosenki zimą, szyby pomazane, zaparowane… Drobnostka! Sportowe endorfiny szaleją, uśmiech od ucha do ucha…
krok dziewiąty
Zwykle jeszcze w samochodzie przypominam plan działania po wejściu do domu. Bo torba basenowa zostawiona w aucie szybciej zacznie śmierdzieć, niż kogoś rozbawi.
A ta metoda z założenia ma dać luz i radość. Nawet w obliczu grzyba, zapchanego parkingu, zapomnianych majtek i logistyki, która może przerażać. Ja przez te 10 lat widziałam w szatni wielu wspaniałych rodziców, którzy być może omijali krok trzeci, bo lepiej sobie radzą z parkowaniem, być może mają swoje patenty na krok piąty i założenie czepka – są łysi 😉
Bez względu na okoliczności, wiek, ilość dzieci- metoda się sprawdza. A ten mały życiowy sekret, który w niej tkwi, gwarantuje duży życiowy sukces. I tego Tobie życzę. Testuj, sprawdzaj, eksperymentuj i ciesz się każdym krokiem.
*”mama wiedziała, jak w życiu sprawić, żeby było śmiesznie”- M. Semple, Gdzie jesteś Bernadette?, Warszawa 2019.