Ja szybciej- dzieci wolniej, ja wychodzę z siebie, a to trzeba już wyjść z domu… I choć czasami trudno się dogadać, to dajemy radę.  Wcale nie o język tutaj chodzi. Gdy jesteś mamą, to nawet na migi się dogadasz ze swoim łobuzem, często jest to porozumienie bez słów, spojrzysz i już wiesz, jak mu minął dzień. Mowę ciała swojego dziecka odczytujesz błyskawicznie i bezbłędnie. Gdy jesteś mamą, to uczysz się absolutnie nowego języka. 

Żyjemy w takich czasach, że języki obce są niebywale ważne- są oknem na świat, otwierają wiele drzwi, dają możliwości rozwoju, kariery, awansu, luzu na wakacjach. I mogłabym tak długo, bo z wykształcenia jestem filologiem i lektorem, no i po prostu lubię języki obce, dzięki którym faktycznie zawodowo miałam szansę rozwinąć skrzydła. 

Macierzyństwo jest totalnie innym językiem. Gdy zostajesz mamą uczysz się:

Nowych reguł- zarządzania sobą w czasie i planowania.

Poznajesz odmienne struktury – kupa po pachy, glut do kolan, plama nie wiadomo po czym.

Zauważasz konstrukcje, których wcześniej nie znałaś- budowle z klocków, które są wszędzie (pod stopami również).

Przyswajasz zasady, bez których trudno się połapać i cokolwiek zrozumieć (kawa dla mamy musi być).

Ogarniasz normy, wzory, procedury, nowe słówka i masę wyjątków od tych wszystkich reguł o których czytałaś, słyszałaś, bo tak robiła mama, babcia. 

Do tego dochodzą konwersacje i dyskusje (to już kurs zaawansowany).

Zatem po latach nieustającej edukacji, praktyki, zanurzenia się w języku*, jesteś mistrzem absolutnym, poliglotką i ekspertką. Rozwinęłaś skrzydła i robisz “karierę” jako Mama. Zaczęłaś od URLOPU macierzyńskiego (relaks jakich mało), potem były dyplomy uznania, trofea, wyróżnienia- kolorowe laurki, które często wieszasz na lodówce, realizujesz mnóstwo projektów- kulturalne, kulinarne, edukacyjne, zdrowotne, sportowe, dietetyczne, higieniczne… już nawet tego nie liczysz. Nie liczysz też na premię uznaniową za koordynowanie szeregu zadań i ogarnianie domowej logistyki. 

Kursy? Owszem- DIY 😉  Delegacje? No pewnie- oddelegowujesz dzieci do zadań domowych. Wyjazdy? Całe mnóstwo! Rozkład jazdy zależy od dnia- szkoła, logopeda, pediatra, zajęcia pozalekcyjne. Wczasy pod gruszą… czyli kompot, tarta, albo inne gruszkowe pyszności, którymi zachwycisz w niedzielne popołudnie. 

Dorzuć do tego jeszcze: 

kreatywność, (bycie Wróżką Zębuszką, albo przemycanie zielonych warzyw w koktajlach) 

moc (całusów, buziaków, przytulasów, co potwory pogonią precz, kolano uzdrowią, łzy wysuszą…)

Umiejętność słuchania z otwartym sercem, bez oceniania, krytykowania, empatia na poziomie level master, uczenia odpowiedzialności, samodzielności, zasad współpracy, wyciągania wniosków, ponoszenia konsekwencji… 

Macierzyństwo jest totalnie innym językiem, którego uczymy się każdego dnia. Ten język daje ogrom możliwości i rozwoju “kariery”, choć pewnie w innym wymiarze. Co czasem trudno zaakceptować, zwłaszcza, gdy zdarzają się dni, że masz wrażenie, iż wykonujesz niewidzialny etat. Tak naprawdę jesteś mistrzem, absolutną poliglotką i ekspertką, stajesz się liderem, negocjatorem, mediatorem, a nawet Wróżką Zębuszką. Jesteś  członkiem Twojego fantastycznego zespołu. Silną, mądrą kobietą, która ma swoje wartości, priorytety i ambicje. Masz mnóstwo talentów, kompetencji, które rozwinęłaś, wykształciłaś i odkryłaś może właśnie dlatego, że jesteś Mamą. Doceń siebie za to. Jesteś odlotowa i absolutnie wyjątkowa.

Na koniec, przybijam Tobie piątkę, taką wirtualną, niewidzialną (jak nasz etat), która jednak ma moc- pokrzepienia i pobudzenia- jak odlotowa kawa. Jeśli jednak wirtualna piątka i odlotowa kawa, to za mało. Umów się na korepetycje z języka;) Żartuję! Zapraszam Cię serdecznie na konsultacje indywidualne. Więcej informacji i link do zapisu TU.

*26.09- Międzynarodowy Dzień Języków Obcych

*Metoda nauki języka obcego, która zakłada przesiąknięcie, całkowite zanurzenie się w języku, kulturze, poprzez duże zaangażowanie na wielu poziomach (np. wyjazd zagraniczny, praca)

*fot. Iwona Fularczyk