kontakt@odlotowa-mama.pl

06.11.22

Babę zesłał Bóg*

“Babę zesłał Bóg”* Tymi słowami zaczęłam jedną z prac semestralnych na studiach, a magisterkę pisałam o literaturze współczesnej, feministycznej. Było to 2 dekady temu. 

Dziś, czyli ponad 20 lat później, przebój Renaty Przemyk, ma dla mnie głównie znaczenie sentymentalne. To były moje studenckie czasy. Dziś, jako ta zesłana Baba, Cud i powód do radości*, nadal mam się świetnie. Nadal mam energię, by tańczyć i dawać tę radość innym, a jest komu, bo w “międzyczasie” pojawił się mąż i dzieci. 

I to głównie oni nadają rytm, tempo i sprawiają, że moje macierzyństwo jest równie przebojowe i odlotowe, co lata studiów. Może kiedyś,  jako babcia Karolina, będę z sentymentem wspominać te czasy. Daj Boże, żebym pamiętała również te studenckie, które tak naprawdę mają wiele wspólnego z macierzyństwem. Bez tabelek, zestawień, przydługich wstępów i prezentacji, za to w kilku odlotowych punktach: 

Uczymy się. Przyswajamy nową wiedzę. Teoria teorią, bo gdzieś słyszałaś o buncie dwulatka, tu masz od razu praktyki 😉

Poznajemy siebie, odkrywamy to, co dla nas ważne.

Mamy swoje ideały, wartości, wizje, marzenia.

Robimy kursy, szkolenia, warszaty, webinary (szkoła rodzenia, chustonoszenie, masaże itp.)

Mamy swoich mentorów, profesorów, grupy wsparcia.

Imprezujemy- bale szkolne, gala pasowania na przedszkolaka

Zarywamy nocki (karmienie, przewijanie, odganianie koszmarów, czuwanie, bo ktoś chory)

Tylko że po takiej zarwanej nocce, to mi kiedyś wystarczyła kawa, prysznic i leciałam dalej, miałam indeks, pierwszy telefon komórkowy (tylko dzwonienie i smsy) i mnóstwo lektur w semestrze, zgłębiałam tajniki gramatyki i SCS- dla niewtajemniczonych-  (staro- cerkiewno- słowiański), fakultety, praktyki, specjalizacje, w maju kwitły magnolie przed Collegium Maius i rozpoczynała się sesja.

Teraz po zarwanej nocce jedna kawa to za mało, indeksy, tytuły naukowe i egzaminy ze staro- cerkiewno- słowiańskiego, nie mają znaczenia. Po drodze ukończyłam kolejne studia, zdobyłam nowe uprawnienia, certyfikaty. Od tamtego czasu zdążyłam już kilka razy zmienić telefon. A co najważniejsze, ja też się zmieniłam.

Zostałam mamą, a macierzyństwo zmienia. I choć codziennie zdajemy różne egzaminy, robimy fakultety z farmacji i medycyny (rodzaj smarków już rozpoznajesz bezbłędnie)

pedagogiki (uczymy, wychowujemy najlepiej, jak potrafimy) 

AWF-u (gdy biegasz, chodzisz na czworakach i podnosisz ciężary- wózek, zakupy itp.) 

gastronomii (gdy masz niejadka albo alergika)

Myślę, że każda mama może tu dopisać swoje specjalizacje i tytuły. Nie podpisał ich żaden rektor, dziekan, ale zweryfikowało życie, różne sytuacje, których doświadczamy. No i dzieci, one potrafią sprawić, że masz wenę twórczą, natchnienie, energię, chęć chcenia. A są dni, że czujesz, jakbyś oblała egzamin. Tylko, że tu nie ma nic na próbę. Ja sama wiele razy oblałam codzienny egzamin z cierpliwości. Zgłębiam ten temat już od bardzo dawna, ale przy trójce dzieci, to właściwie nieustanna aktualizacja danych 😉  

Dla mnie najważniejsze jest to, by również w swoim macierzyństwie móc się rozwijać, poszerzać horyzonty, uczyć się razem z dziećmi, czytać, pokazywać im świat, inspirować, wspierać , towarzyszyć i mieć pasje, przyjaźnie i fantastyczną relację. No i w tym wszystkim być właśnie taką przebojową, odlotową Babą, Cudem i powodem do radości, a w  maju podziwiać magnolie, świętować Dzień Mamy i nie stresować się sesją, w ogóle niczym się nie stresować. 

I jak za studenckich czasów, zapraszam na konsultacje. Link do zapisu TU.

*Renata Przemyk „Babę zesłał Bóg”

*fot. Iwona Fularczyk

Kontakt z Odlotową mamą

Karolina Choszcz

604 414 216

    newsletter

    Chcesz być na bieżąco?

    Copyrights 2021 odlotowa-mama.pl
    Realizacja strony internetowej: StudioGO.pl