kontakt@odlotowa-mama.pl

04.07.22

1, 2, 3… na placu zabaw, czyli bezpieczeństwo i „mentalny” spokój

Uwielbiam spacery z dziećmi i w ogóle wyprawy wszelakie, bliższe, dalsze. Bez względu na to, czy jest to zwykła przechadzka po osiedlu, na plac zabaw czy do sklepu, a może dalej, albo całkiem daleko. Zawsze może to być przygoda z mnóstwem wrażeń. Oby pozytywnych!

Pamiętam takie, po których byłam zmęczona, ba! czułam się przeczołgana psychicznie i fizycznie. Bo o ile któreś było w wózku, to niby łatwiej, chyba że chce się wydostać i dać nogę, bo siedzenie w wózku jest nuuuuudne. Polecam specjalne szelki. U mnie sprawdziło się szczególnie wtedy, gdy okazało się, że mam więcej dzieci niż rąk, a czasem jeszcze zakupy, pokonanie schodów… Oj, działo się 😉

Działo się też na placu zabaw, gdy masz oczy dookoła głowy i non stop odliczasz (ja do trzech), asekurujesz, ogarniasz wzrokiem, rozstrzygasz kwestie sporne z piaskownicy, bujasz, huśtasz, skaczesz, biegasz i odliczasz oczywiście 😉

Na każdym etapie wygląda to inaczej. Bez względu jednak na wiek dzieci, ich temperament, energię, rodzaj wózka, ilość zakupów, okolicę, w której przebywasz, to priorytetem nadrzędnym, jest bezpieczeństwo. Zupełnie jak w lotnictwie. Zatem- oto kilka odlotowych procedur, które bardzo mi ułatwiają przechadzki, spacery, pobyt nad wodą i inne wyprawy wszelakie, właśnie po to, byś nie czuła się psychicznie i fizycznie przeczołgana. 

Spakowana wcześniej torba/plecak (woda, krem z filtrem, nakrycie głowy, chusteczki) i to, czego będziesz potrzebować w zależności od wieku dzieci i celu wyprawy. 

To na pewno pomoże, usprawni i ułatwi. Nawet jeśli zapomnisz o chusteczkach czy wodzie, to trudno… Mnie dużo  bardziej stresuje to odliczanie na placu zabaw, przebywanie w tłumie, gdy wystarczy moment nieuwagi i tracisz kogoś z oczu. I mam tu na myśli realne zagrożenia, zagubienia, porwania. 

Dzieci już  w przedszkolach mają zajęcia z służbami mundurowymi. Uczą się zasad bezpieczeństwa, pierwszej pomocy, ruchu drogowego, zachowania podczas pożaru, by nie rozmawiać z obcymi, bo nie każdy ma dobre intencje, poznają numer alarmowy- 112 (usta-1; nos-1; oczy-2). A mimo to w swojej naiwności, ciekawości świata, otwartości, szczerości, mogą najnormalniej w świecie zapomnieć o tych zasadach, zaufać niewłaściwej osobie.

Sama edukacja szkolna to za mało. Trzeba te zasady powtarzać, utrwalać i jeszcze raz powtarzać. Podzielę się z Tobą patentem, który mi osobiście pomógł jeśli chodzi o bezpieczeństwo na drodze. Jest potem trochę bałaganu, ale mimo wszystko warto. No bo co się stanie z jajkiem, które toczy się po blacie kuchennym i nie uważa, nie słucha się mamy? Wersja bardziej drastyczna, ale u mnie zadziałała. Był na drodze jakiś rozjechany zwierzak, niewiele z niego zostało. Dzieci to widziały i się nieźle przestraszyły. Podkręciłam temat i była pogadanka o bezpieczeństwie właśnie. Ala tylko powiedziała, że pewnie nie upewnił się, czy może przejść na drugą stronę. 

Bardzo ważne jest, by dzieci znały numer telefonu, imiona mamy i taty, no i swoje oczywiście. Są też takie specjalne bransoletki, opaski, można też napisać na przedramieniu. Jest to też pewne rozwiązanie. W moim odczuciu jednak, najistotniejszą kwestią bezpieczeństwa jest świadomość. Rozmawiając z dziećmi, tłumacząc im, objaśniając pewne zagrożenia, wyjaśniając konsekwencje zachowań, ucząc skutków i tego, że odpowiedzialność jest również po ich stronie- pilnują się mamy, nie oddalają się na tyle daleko, by jej nie widzieć, “meldują się”- zwykłe “mamo jestem tutaj”, “idę do piaskownicy”-  wystarczy. Pokazuj konkretne rozwiązania- czyli jak ma się zachować, gdy się zgubi, kogo prosić o pomoc, co robić, gdy ktoś zaczepia, namawia by z nim iść, bo da cukierki, balonik, pokaże pieska… 

Z takich praktycznych i mądrych porad*, a co najważniejsze, dających nam rodzicom poczucie sprawczości, to polecam ustalenie z dziećmi hasła. Na wypadek, gdyby ktoś chciał zaprowadzić Twoje dziecko do mamusi (niekoniecznie do Ciebie). No i (to już czarny scenariusz) co krzyczeć, gdyby ktoś szarpał i chciał porwać? Wcale nie MAAAMOOO, czy TATOOO (umówmy się, słyszysz to wiele razy) większe “wrażenie” i lepszy efekt – POMOCY! 

Mam więcej dzieci niż rąk i dobry refleks, ale to może się okazać za mało, więc dużo mówię i tłumaczę dzieciom, jak wyobrażam sobie naszą podróż, czego od nich oczekuję, o co proszę. No a jeśli jesteśmy większą grupą, to ustalamy które dziecko z kim idzie. 

Niby proste i oczywiste rozwiązania, ale warto o nich pamiętać, przedyskutować, przypomnieć i wprowadzić w życie. Wiedzieć co i dlaczego jest ważne. Wtedy z wypraw, spacerów, biwaków i podróży wszelakich pozostaną same miłe wrażenia, a Ty nie będziesz przeczołgana, przynajmniej nie aż tak 😉

Podziel się tym z inną mamą i niech to będą bezpieczne wakacje!

*Szkolne spotkanie z policjantem, którym oczywiście nie straszymy dzieci. To jakaś dawna stara i okropna praktyka. 

Kontakt z Odlotową mamą

Karolina Choszcz

604 414 216

    newsletter

    Chcesz być na bieżąco?

    Copyrights 2021 odlotowa-mama.pl
    Realizacja strony internetowej: StudioGO.pl